25.2.2022

Korespondenci pogrzebali pojednanie

Polski ambasador w Berlinie Andrzej Przyłębski skrytykował niemieckie media publiczne

Z okazji 30-lecia podpisania traktatu polsko-niemieckiego w parlamencie kraju związkowego Brandenburgii odbyła się uroczysta sesja. Zorganizowano ją w celu uczczenia pozytywnych skutków tego dokumentu. Honorowym gościem sesji był polski ambasador w Berlinie Andrzej Przyłębski. Jego wystąpienie wywołało jednak kilka gwałtownych kontrowersji.

Z okazji 30-lecia podpisania traktatu polsko-niemieckiego w parlamencie kraju związkowego Brandenburgii odbyła się uroczysta sesja. Zorganizowano ją w celu uczczenia pozytywnych skutków tego dokumentu. Honorowym gościem sesji był polski ambasador w Berlinie Andrzej Przyłębski. Jego wystąpienie wywołało jednak kilka gwałtownych kontrowersji.

Uroczystą sesję krajowego Landtagu otworzyła jego przewodnicząca, prof. Ulrike Liedtke. Zwróciła uwagę, że traktat stał się kamieniem milowym na drodze porozumienia między Polakami i Niemcami. To dzięki niemu relacje między nimi stały się z czasem bliskie i bardziej serdeczne. Traktat miał odegrać również ważną rolę w procesie integracji Polski ze strukturami europejskimi.

W podobnym duchu wypowiedział się premier kraju związkowego Brandenburgii, dr Dietmar Woidke. Podkreślił znaczenie współpracy transgranicznej, która stała się regionalnym eliksirem życia. Zwracał uwagę, na coraz większą liczba osobistych i zawodowych powiązań, które to łączą obie społeczności najskuteczniej. Mimo rozbieżności na płaszczyźnie politycznej premier Woidke wezwał do konsekwentnego dalszego rozwijania tych relacji.

Najważniejszym mówcą na sesji Landtagu był jednak polski ambasador w Berlinie, prof. Andrzej Przyłębski. Dyplomata wyraził również uznanie dla postępów współpracy transgranicznej i wysiłków rządu krajowego Brandenburgii na rzecz polsko niemieckiego zbliżenia.

Prof. Przyłębski skrytykował natomiast politykę rządu federalnego, któremu zarzucił miedzy innymi brak dostatecznej dbałości o środowiska polskie w Niemczech. Ubolewał nad faktem, że władze w Berlinie odmawiają przywrócenia społeczności polskiej statusu mniejszości narodowej, co wiązałoby się to z całym szeregiem różnych przywilejów. Zwracał uwagę, że rząd polski wydaje na naukę języka niemieckiego dzieci ze środowiska autochtonicznego 10-krotnie więcej pieniędzy, niż administracja niemiecka na naukę języka polskiego w Niemczech.

Prof. Przyłębski skrytykował również działalność niemieckich mediów publicznych, czym wywołał najwięcej emocji. Wspólnie z korespondentami zagranicznych gazet w Warszawie mają one kreować nieprawdziwy i zafałszowany obraz Polski w niemieckim społeczeństwie. Wschodni sąsiad ma być w niemieckich mediach opisywany jako kraj bezprawia i tonącej demokracji. Nieprawdziwe mają być relacje na temat stosunku społeczeństwa polskiego i jego elit politycznych do środowisk LGBTQ. Ambasador wyraził przekonanie, że Polska ma najlepszy rząd od 30 lat, a jego sukcesy w obszarze kultury, bezpieczeństwa i gospodarki nie podlegają kwestii. Tymczasem w niemieckich mediach prawie nikt tego nie dostrzega.

Prof. Przyłębski oskarżył niemieckich korespondentów w Warszawie, że zrujnowali wielki dorobek polsko-niemieckiego pojednania. Stąd też uznał on zmianę sposobu kreowania obrazu Polski w niemieckich mediach, jako jedno z najważniejszych zadań w procesie dalszego zbliżenia pomiędzy obydwoma narodami. Chociaż premier Dietmar Woidke nawoływał posłów Landtagu, żeby powstrzymali się od emocjonalnych komentarzy i spróbowali zrozumieć intencje prof. Przyłębskiego, ich gwałtownej reakcji nie dało się powstrzymać.

Wystąpienie polskiego ambasadora wywołało sprzeciw przede wszystkim posłów partii lewicowych. Przedstawiciel partii Die Linke Christian Görke, oświadczył, że kategorycznie nie zgadza się z krytyką mediów publicznych w Niemczech. Jego zdaniem ich rzetelność nie podlega żadnym wątpliwościom. Stwierdził również, że zdecydowanie nie można tolerować ataków na praworządność w Polsce. Natomiast przewodniczący frakcji Die Linke w Ladtagu, Sebastian Walter, oświadczył, że nie zgadza się na pomniejszanie sukcesu polsko-niemieckiego pojednania przez polskiego ambasadora.

Równie gwałtowna była reakcja posła partii Die Grünen, Heinera Klempa. Określił on wystąpienie polskiego ambasadora w Landtagu Brandenburgii jako niestosowne, prowokujące i wywołujące podziały. Klemp uznał, że sposób obchodzenia się z mniejszościami obyczajowymi i uchodźcami potrzebującymi pomocy w Polsce jest niedopuszczalny. Twierdził, że wokół tych osób celowo kreuje się atmosferę nienawiści. Polityka polskiego rządu w tym obszarze nie odpowiada jego wyobrażeniom o standardach obowiązujących we wspólnej Europie i podważa obowiązek równego traktowania wszystkich obywateli. Zapowiedział, że jego partia domagać się będzie  od rządu polskiego respektowania praw człowieka.

Z krytyką wystąpienia polskiego ambasadora wystąpiła również wiceprzewodnicząca Landtagu, Barbara Richstein z CDU. Uznała, że tak jak prof. Przyłębski ma prawo krytykować publiczne media w Niemczech, tak również ona ma prawo negatywnie oceniać polski system prawny. Zdaniem posłanki Richstein tym, co tworzy atmosferę przyjaźni, jest gotowość do dialogu i do wysłuchania drugiej strony. Dlatego krytyka rzeczywistości politycznej w Polsce przez niemieckie media jest absolutnie uprawniona.

Ostatecznie sesja skończyła się pojednawczymi tonami. Posłowie Landtagu Brandenburgii podkreślali solidarnie konieczność kontynuowania zbliżenia z Polską i rozwijania współpracy transgranicznej. Wyrazem tego poglądu była podjęta na tej samej sesji uchwała, zobowiązująca rząd krajowy do dalszego rozwijania współpracy z Polską, a w szczególności nad poprawieniem ponad granicznej infrastruktury komunikacyjnej.

This is some text inside of a div block.
Sebastian Fikus

Następny

Poprzedni